Afryka jest drugim najludniejszym kontynentem świata, zamieszkiwanym przez ponad 1,29 mld ludzi[1]. Zmagający się z wieloma wyzwaniami społecznymi i ekonomicznymi kontynent dodatkowo staje się wysypiskiem śmieci dla świata.
Według badania przeprowadzonego na zlecenie ONZ oraz Council for Scientific and Industrial Research (CSIR) jedynie 4 proc. śmieci powstających na kontynencie afrykańskim poddawanych jest recyklingowi. Dla porównania w Europie wskaźnik recyklingu wynosił odpowiednio 42,4 proc. dla odpadów komunalnych oraz 62,5 proc. dla odpadów opakowaniowych (dane Europejskiej Agencji Środowiska za 2013 rok)[2]. Sytuacja ta stawia Afrykę w szczególnie trudnej sytuacji.
Ponury obraz
Raport przygotowany przez CSIR wskazuje, że około 57 proc. śmieci produkowanych na kontynencie afrykańskim jest biodegradowalnych. System zbierania odpadów jest natomiast niewydolny. Jedynie 55 proc. odpadów jest zbierana przez służby miejskie, co prowadzi do dużego zaśmiecenia miast oraz powstawania dużej liczby dzikich wysypisk.
Statystycznie 90 procent odpadów składowana jest właśnie na składowiskach, najczęściej dzikich, lub nawet jeśli legalnych, to pozbawionych jakiejkolwiek kontroli lub nadzorowanych w bardzo ograniczonym stopniu[3].
Gromadzenie śmieci w miastach oraz na wysypiskach prowadzi do narastania problemów natury społecznej. Odpady zalegające w miastach zatruwają środowisko i zanieczyszczają cieki wodne. Wraz z brudną wodą rozprzestrzeniają się choroby i toksyny zawarte pierwotnie w odpadach.
Góry śmieci są niebezpieczne same w sobie – już ponad 130 osób zginęło w wyniku osunięć i zawalania się śmieci na wysypiskach. 66 proc. z ofiar stanowiły kobiety[4] ,które częściej zajmują się przeczesywaniem składowisk w poszukiwaniu wartościowych przedmiotów i materiałów.
Wyzwaniem jest również fakt, że do Afryki trafia duża ilość trudnych w utylizacji elektrośmieci pochodzących z rozwiniętych krajów.
Zalew obcych śmieci
W przypadku miejsc takich jak Agbogbloshie niedaleko Accry w Ghanie obrót elektrośmieciami importowanymi z rozwiniętych krajów doprowadził do katastrofy społecznej, ekonomicznej i środowiskowej. Firmy zbierające odpady z Azji i Europy oznaczają kontenery jako „pomoc rozwojowa” oraz „produkty używane” i wysyłają na wysypiska w krajach trzeciego świata, aby zaoszczędzić na kosztach utylizacji odpadów wymaganych przez legislację w krajach rozwiniętych.
Odpady nie są później w żaden sposób zabezpieczane ani przetwarzane, a głównym zajęciem mieszkańców jest ręczne odzyskiwanie z nich wartościowych materiałów, głównie miedzi i innych metali. Wśród zbieraczy złomu i elektrośmieci powszechne są zatrucia i powodowane nimi choroby. Wszelkiego rodzaju prace nad odzyskiwaniem materiałów prowadzone są najczęściej na otwartym powietrzu, bez jakichkolwiek środków ochronnych, co powoduje, że zbieracze wystawieni są na działania takich substancji jak kadm. Większość umiera przed 30 rokiem życia na rozmaite nowotwory[5].
Zarządzić śmieciami
Problem związany z zalewem śmieci, zarówno produkowanych w samej Afryce jak i importowanych z całego świata, coraz częściej dostrzegają rządy afrykańskich państw, szczególnie tych stojących na wyższym poziomie rozwoju.
Szansą na poradzenie sobie z odpadami są w tym przypadku spalarnie, które pozwolą ograniczyć powierzchnię konieczną do składowania odpadów oraz ograniczą ich toksyczność. Dzięki wykorzystaniu energii cieplnej wytwarzanej w procesie spalania, będzie można uzyskać dodatkowe korzyści. Przykładem takiego działania było uruchomienie spalarni śmieci w stolicy Etiopii Addis Abeba, gdzie przez wiele lat głównym narzędziem zarządzania odpadami było składowisko Koshe, na stałe wrośnięte w pejzaż rozrastającego się miasta.
Wysypisko zajmuje powierzchnię 36 stadionów piłkarskich i utrzymuje całe rzesze zbieraczy, co prowadzi do wielu tragedii – w 2017 roku w wyniku osunięcia się śmieci zginęło 114 osób.
https://www.youtube.com/watch?time_continue=1&v=dn2wZtigLDQ
Problem ma zostać rozwiązany przez uruchomienie spalarni śmieci wytwarzającej równolegle prąd. Spalarnia ma wydajność 1400 ton dziennie, co stanowi odpowiednik 80 proc. odpadów produkowanych przez stolicę Etiopii każdego dnia. Dzięki spaleniu śmieci obiekt będzie w stanie zapewnić elektryczność dla 30 proc. gospodarstw domowych w mieście, produkując 185 milionów kilowatogodzin rocznie[6]. Jednocześnie jest to jeden z niewielu obiektów, które spełniają normy emisji stosowane w Europie.
Z punktu widzenia Etiopii to poczwórne zwycięstwo – udało się ograniczyć przedostawanie się toksycznych chemikaliów z wysypisk do gleby, oszczędzić przestrzeń, która w stolicy tego kraju staje się coraz bardziej ograniczona, zredukować ilość emitowanego metanu oraz pozyskać prąd dla rozwijającego się miasta[7].
Wytwarzanie elektryczności ze spalania śmieci ma też tę zaletę, że pozwala skuteczniej zaspokoić potrzeby energetyczne intensywnie urbanizującego się kontynentu. Dane World Economic Forum wskazują, że na terenie Afryki subsaharyjskiej jedynie 32 proc. ludzi ma dostęp do elektryczności.
Śmieciowe startupy
Wspomniane na początku materiału 4 proc. recyklingowanych odpadów generowane jest z inicjatywy prywatnej, pozbawionej koordynacji i wsparcia. Zajmują się tym zarówno działacze społeczni, którzy na własną rękę starają się poprawić jakość życia mieszkańców oraz środowiska, jak i przedsiębiorcy, którzy w śmieciowym problemie widzą szansę na zysk.
Przykładem takiego działania jest startup Wecyclers[8], założony w Lagos, stolicy Nigerii, przez Billikis Adebiyi. Firma opiera się na wykorzystaniu rowerów przystosowanych do przewozu towarów. Kuriera odbierającego odpady z domu można zamówić przez SMS. Śmieci utrudniają w tej chwili życie nawet 20 milionów Nigeryjczyków, głównie ze względu na złe zarządzanie i narastającą ilość śmieci w miastach, które nie są poddawane recyklingowi czy innemu przetworzeniu. Działalność startupu polega na dostarczaniu gospodarstwom domowych worków do sortowania odpadów. Poprzez oddawanie do Wecyclers posegregowanych śmieci gospodarstwa domowe mogą zbierać punkty, które później mogą zostać zamienione na nagrody, takie jak drobnuy sprzęt AGD czy domowa elektronika. Wecyclers dociera do gospodarstw domowych żyjących w większości za mniej niż 2 dolary dziennie, więc nagroda odbierana raz na kilka miesięcy jest dla nich niezwykle atrakcyjna.
Innym przykładem może być działający w Togo startup Woelab, którego najpopularniejszym produktem jest Jerry, komputer PC wytwarzany z elektrośmieci. Właściciel firmy, Sam Kodo nominowany został do prestiżowej nagrody Anzisha za swoje osiągnięcia na polu przedsiębiorczości i innowacyjności.
[1] http://www.worldometers.info/world-population/africa-population/
[2] https://www.eea.europa.eu/data-and-maps/indicators/waste-recycling-1/assessment
[3] http://sustainabilityweek.co.za/assets/files/Day%203%20-%20AWMO%20-%20Waste.pdf
[4] http://sustainabilityweek.co.za/assets/files/Day%203%20-%20AWMO%20-%20Waste.pdf
[5] https://www.aljazeera.com/indepth/inpictures/2014/01/pictures-ghana-e-waste-mecca-2014130104740975223.html
[6] https://www.weforum.org/agenda/2018/05/addis-ababa-reppie-trash-into-energy/
[7] https://www.unenvironment.org/news-and-stories/story/ethiopias-waste-energy-plant-first-africa
[8] http://wecyclers.com/