Dla Francji uran jest tak samo kluczowym składnikiem miksu energetycznego, jak dla Polski węgiel.
W 2017 r. ponad 71 proc. wytworzonej we Francji energii elektrycznej pochodziło z elektrowni atomowych. I był to wynik o kilka punktów niższy niż zazwyczaj, ze względu na postoje większej niż zwykle liczby bloków jądrowych. Źródła odnawialne dostarczyły ok. 18 proc. W tym 11 proc. pochodziło z elektrowni wodnych, 4 proc. z wiatru i po 2 proc. ze słońca oraz biopaliw.
Udział paliw kopalnych nieznacznie przekroczył 10 proc. i to tylko z powodu wyjątkowo niskiej produkcji z atomu oraz suszy, ograniczającej produkcję elektrowni wodnych. Jednak większość tej energii powstała z gazu, z węgla Francja wytwarza nie więcej niż 2 proc. prądu. To wynik znacząco odbiegający od innych państw , także rozwiniętych. Np. średnia dla krajów członkowskich Międzynarodowej Agencji Energii (IEA) jest na poziomie 17 procent.
Francja na fali
Do lat 60. w strukturze źródeł produkcji energii elektrycznej we Francji dominowała hydroenergetyka. Jednak w związku z dynamicznym rozwojem francuskiej gospodarki, i rosnącym zapotrzebowaniem na energię elektryczną, przy ograniczonym potencjale hydroenergetyki, władze zdecydowały się postawić na atom. Olbrzymi program badawczy i inwestycyjny w ciągu kilkunastu lat wyprowadził Francję na pozycję światowego lidera w energetyce jądrowej. Dzięki atomowi Francja jest w tej chwili jednym z największych eksporterów energii elektrycznej netto. Według danych IEA kraj co prawda importuje rocznie 10 terawatogodzin energii elektrycznej (głównie ze Szwajcarii), ale eksportuje 74 terawatogodziny, w większości do Włoch.
Francuskie wyzwania
Podstawowym wyzwaniem, z jakim mierzyć się musi Francja, jest starzejąca się flota reaktorów. Spora część elektrowni będzie musiała zostać wyłączona w ciągu 20 lat. Tymczasem budowa nowych staje pod znakiem zapytania. Jedyny reaktor w budowie – EPR we Flamanville – powstaje znacznie dłużej niż planowano i będzie ok. dwukrotnie droższy.
W erze taniejącej energii z OZE inwestycje w nowe bloki jądrowe, niesłychanie skomplikowane i drogie, budzi coraz większe wątpliwości ekonomiczne. Z drugiej strony ostatnie rządy zapowiadały ograniczenie udziału atomu do 50 proc. w 2025 r., co jest nierealne – Francja w ciągu kilku lat nie jest w stanie uruchomić aż tyle alternatywnych źródeł.
Jednak priorytetem na najbliższą przyszłość są OZE. Inwestycje tylko w fotowoltaikę mają sięgnąć 25 mld euro. Docelowo produkcja z atomu ma pełnić jedynie rolę wsparcia i stabilizatora dla źródeł nowej generacji[1].
Dzięki rozbudowanemu sektorowi jądrowemu Francja przy rozbudowie OZE nie znajdzie się na razie pod presją podniesienia cen energii. Elektrownie jądrowe produkują bowiem prąd bardzo tanio. Na tyle tanio, że firmy energetyczne mogą pozwolić sobie na pewne eksperymenty z OZE, nie ryzykując zbytniego obciążenia klientów. W dodatku francuski sektor energetyczny w ogóle nie musi się przejmować kosztami emisji CO2, które w innych krajach zaczynają odgrywać już znaczącą rolę.
[1] https://www.bloomberg.com/news/articles/2018-01-31/french-energy-giant-seeks-survival-by-rewriting-nuclear-rules