W świetle rekordowych wartości hashrate oraz niższych dziś cen kryptowalut, osoby i organizacje trudniące się ich wydobyciem robią wszystko co w ich mocy, aby ograniczyć koszty kopania.
Taki stan rzeczy wyeliminował z rynku mniej wydajnych górników, przez co jest on obecnie zdominowany przez dużych graczy dysponujących milionami dolarów na inwestowanie w tanie, dedykowane źródła energii. Są oni też w stanie wydać horrendalne kwoty na sprzęt wydobywczy.
Kopanie w liczbach
Kopanie kryptowalut wymaga ogromnych ilości energii i według Bitcoin Energy Consumption Index, roczny koszt energii zużywanej do wydobycia wyłącznie bitcoina wynosi ok. 53.7 terawatogodzin rocznie. To więcej energii niż zużywa, na przykład cała Irlandia. Emisja CO2 generowana przez to wydobycie wynosi ok. 20 megaton.
Taki stan rzeczy zawdzięczamy mechanizmowi proof-of-work wbudowanemu w system kryptowalut i to właśnie on jest tak energochłonny. Odnosząc to do bardziej popularnych czynności, pojedyncza transakcja z użyciem bitcoina zużywa tyle energii co 4 tys. transakcji przy użyciu karty kredytowej. Duże ilości energii potrzebne są nie tylko do zasilania krytpowalutowych koparek, ale także do chłodzenia urządzeń, które nagrzewają, działając na graniczy swoich możliwości.
W obecnej sytuacji rynkowej, prawie cały zysk z wydobycia bitcoina pochłaniają koszty energii elektrycznej. Portal Digiconomist podaje wartość ok. 67 procent, co już jest bardzo znaczącą częścią ceny waluty, natomiast szacunki podawane przez Credit Suisse są jeszcze wyższe i oscylują wokół 80 procent.
Według informacji podanych podczas niedawnego briefingu Credit Suisse, nawet niewielki wzrost ceny bitcoina może spowodować, że do wydobycia skierowane zostaną jeszcze większe zasoby, co z kolei doprowadzi do dalszych wzrostów hashrate i utrudnień w wydobyciu. Szacunki firmy mówią o nawet dziesięciokrotnym wzroście zużycia energii wydobycia bitcoina przy cenie sięgającej 50.000 USD za jednostkę waluty.
Pościg za zieloną energią
Aby obniżyć koszty zużywanej energii, firmy wydobywcze przechodzą na źródła odnawialne. Doskonałym przykładem tego trendu jest najnowsze przedsięwzięcie DPW Holdings.
Firma ta niedawno ogłosiła reaktywację historycznej elektrowni wodnej Valatie Falls w stanie Nowy Jork, czym ma zająć się Super Crypto Mining – oddział DPW Holdings. Elektrownia powstała w 1983 roku i została zakupiona przez DPW Holdings w marcu 2018r. Firma chce uruchomić elektrownię do końca bieżącego roku.
DPW Holdings planuje wykorzystać elektrownię do zasilania swojej farmy wydobywczej, w której zainstalowała koparki AntEater, zbudowane we współpracy z Samsung Semiconductors. Według oświadczeń firmy, taka konfiguracja tworzy trwały i ekonomicznie opłacalny model miningu.
Mniejsze firmy, takie jak startup wydobywczy Golden Fleece, także ma apetyt na część tego tortu. Spółka uruchomiła ośrodek w Gruzji, gdzie korzysta z taniej zielonej energii generowanej na rzekach gór Kaukazu.
Przeprowadzki do krajów z zieloną energią
Pogoń za krytpowalutowymi fortunami sprawia, że mniejsi górnicy przenoszą się do krajów, gdzie energia elektryczna jest tania, głównie dzięki źródłom odnawialnym. Przykładowo, Szwecja i Norwegia zyskały dużą popularność wśród kryptowalutowych górników ze względu na powszechność odnawialnych źródeł energii i chłodny klimat.
Innym popularnym wśród entuzjastów kopania kryptowalut jest Islandia. Kraj ten wytwarza ponad 90 procent zużywanej energii ze źródeł wodnych i geotermalnych. Co więcej, zimne arktyczne powietrze rozwiązuje problem chłodzenia koparek, dzięki czemu koszty wydobycia są niższe.[1]
Elizabeth Gail
[1] https://coincentral.com/how-green-power-powers-the-cryptocurrency-mining-future/