06.12.2019

Oparta na technologii sieć energetyczna może zmienić sposób dostarczania prądu

Technologia blockchain ułatwia zabezpieczanie, monitorowanie i wymianę zasobów. Zasobem może być waluta, jak w przypadku Bitcoina, jednak protokoły wykorzystujące technologię blockchain są w stanie zrewolucjonizować nie tylko świat walut, ale najróżniejsze branże, w których duże znaczenie odgrywa certyfikacja oraz wymiana zasobów. Niedawno na portalu Coin Central pisaliśmy o technologii blockchain w sztuce, rolnictwie oraz o działalności biznesowej wykorzystującej blockchain. Sieć energetyczna oparta o blockchain to kolejna koncepcja, która może zmienić tradycyjny sposób myślenia o korzystaniu z prądu i płaceniu za niego.

Model obecny

Prąd elektryczny zasila większość technologii wykorzystywanych w naszym codziennym życiu, stale towarzysząc nam w domach i zakładach pracy. Jednak obecny model dostarczania energii elektrycznej jest mozolny, kłopotliwy i przestarzały.

Zakład energetyczny raczej rzadko jest w stanie aktualizować nasz rachunek za prąd w czasie rzeczywistym. Już samo odczytywanie informacji na otrzymywanych co miesiąc rachunkach bywa bardzo kłopotliwe. Ponadto, rzadko zawierają one pozycje jak dzienne zużycie czy też zużycie przez poszczególne typy urządzeń.

Obecny sposób prezentacji kosztów sprawia, że jeszcze trudniej jest porównywać ceny oferowane przez różnych dostawców energii. W zasadzie, wielu odbiorców wręcz nie ma możliwości wyboru dostawcy prądu. Ponadto, jeżeli chcemy otrzymywać prąd pochodzący ze źródeł odnawialnych, znalezienie takiego rodzaju energii i odpowiednia weryfikacja jej pochodzenia staje się prawdziwym wyzwaniem.

Energia oparta na Blockchain

Sieć energetyczna wykorzystująca technologię blockchain mogłaby rozwiązać wiele ze wspomnianych problemów. Po pierwsze, mogłaby umożliwić monitorowanie produkcji oraz zużycia prądu. Polegałoby to na wprowadzeniu publicznego rejestru z danymi o źródle produkcji oraz sposobie wykorzystania energii, dzięki czemu cały proces stałby się bardziej transparentny.

Na przykład, elektrownia mogłaby wprowadzać do wspomnianego blockchainowego rejestru dane o ilości energii wyprodukowanej od ostatniego bloku. Ilość tę można by wtedy rozdzielić na poszczególnych odbiorców. Ponadto, konsumenci mogliby licytować cenę takiej energii, co stworzyłoby dynamiczny proces wyceny prądu. Jeśli, przykładowo, elektrownia posiada nadprodukcję energii w godzinach nocnych, każdy mógłby sprawdzić w publicznym rejestrze, ile prądu w sieci pozostaje niewykorzystane. W konsekwencji, rynkowa cena energii wytwarzanej nocą byłaby niższa niż produkowanej za dnia.

Giełda energii

Uruchomienie giełdy energii mogłoby zachęcić odważniejszych przedsiębiorców do prowadzenia produkcji nocą, gdy koszt energii byłby niższy. Giełda taka mogłaby też zachęcić odbiorców do zainwestowania w akumulatory i nabywania energii nocą, co prowadziłoby do redukcji obciążenia sieci za dnia.

Najlepsze w koncepcji giełdy energii jest to, że zyskują w niej wszyscy. Zakład energetyczny nie musi zmagać się z wysokim zapotrzebowaniem na energię w ciągu dnia oraz zmniejsza straty energii wygenerowanej w godzinach nocnych. Taki układ pomógłby równomiernie rozłożyć zapotrzebowanie na energię w ciągu całej doby.

Otwarta giełda energii z sieci opartej o technologię blockchain sprzyjałaby również konkurencji. Obecnie, niektóre zakłady energetyczne posiadają monopolistyczną pozycję na obszarze swojej działalności. W przypadku kontynuacji spadków cen energii pochodzącej z instalacji fotowoltaicznych oraz wiatrowych, możemy być świadkami pojawiania się na giełdzie nowych, małych dostawców energii. Co więcej, nawet odbiorcy indywidualni mogliby budować przydomowe elektrownie fotowoltaiczne i sprzedawać na takiej giełdzie wytworzoną przez siebie energię swoim sąsiadom. Takie mikrosieci energetyczne wykorzystujące technologię blockchain są już testowane na Brooklynie w Nowym Jorku. Tamtejsi mieszkańcy sprzedają swoim sąsiadom energię wytworzoną przez ogniwa montowane na dachach swoich domów.

Nabywanie energii odnawialnej

Wielu odbiorców indywidualnych oraz firm, korzystając z energii elektrycznej, chce jednocześnie przestrzegać zasady odpowiedzialności społecznej. Jednak, gdy prąd trafi już do sieci, nie da się określić, czy pochodzi on z elektrowni fotowoltaicznej czy węglowej.

Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska EPA, aby rozwiązać ten problem, uruchomiła system Certyfikatów Energii Odnawialnej (REC), który jednak jest skomplikowany i trudny w użytkowaniu. Wytwórca energii ze źródeł odnawialnych musi sporządzić odpowiedni arkusz z danymi dotyczącymi wyprodukowanej przez siebie energii. Przesyła następnie taki arkusz do agencji certyfikującej, która weryfikuje otrzymane dane. Jeśli weryfikacja jest pozytywna, agencja przekazuje certyfikat do zakładu energetycznego, który może następnie odsprzedać taki certyfikat odbiorcom firmowym lub indywidualnym jako dowód na zielone pochodzenie wykorzystywanej przez nich energii. Cały proces trwa od 6 do 8 tygodni.

Taki problem nie dotyczyłby zupełnie sieci opartych o blockchain. Mikroelektrownie fotowoltaiczne, wiatrowe czy wodne posiadałyby własne rejestratory energii i przesyłałyby dane o wytworzonej energii bezpośrednio do blockchainowej sieci energetycznej. Wszelkie informacje podawane przez takie rejestratory mogłyby być oznaczane zielonym certyfikatem. W ten sposób, producent energii byłby w stanie natychmiast zbywać prąd oznaczony certyfikatem OZE, a cały proces byłby tańszy i wolny od potencjalnych przekłamań.

 

Źródło: https://coincentral.com/the-blockchain-energy-grid-could-reshape-utility-delivery/

Autor: Bennett Garner